dzień po imprezie dziewczyny

Plik 574802087 69a8b32d446d94e1b8958105a0ad32d7.jpg na koncie użytkownika rajstopki18 • folder dzień po imprezie • Data dodania: 11 gru 2011 Chcesz zobaczyć co to znaczy prawdziwa impreza? Śmieszą Cię zachowania osób całkowicie pochłoniętych przez zabawę i alkohol? Masz zdjęcia którymi chcesz się Rzut z góry po imprezie z pustymi butelkami, kieliszkiem do wina, Sylwestrowa impreza biurowa. Brudne filiżanki kawy afterparty. Confetti na podłodze. Przeszukaj 7 045 zdjęć Afterparty i obrazów na licencji royalty-free w iStock. Znajdź wysokiej jakości zdjęcia, których nie znajdziesz nigdzie indziej. Konkursy na Dzień Kobiet . 8 marca to świetna okazja do zapoznania dzieci nie tylko z historią Dnia Kobiet, ale także do zorganizowania lekcji np. o osiągnięciach sławnych kobiet w przeróżnych dziedzinach: od literatury aż po naukę. Quiz tego typu to jednak propozycja dla nieco starszych dzieci, np. w pierwszych klasach szkół Pod jednym z filmów otrzymałem komentarz, że czytelnik znalazł żonę przez Internet i są już razem 6 lat. Generalnie odradzam pisania z dziewczynami przez Internet, ponieważ nie rozwija to pewności siebie ani nie mamy wtedy siły oddziaływania naszej mowy ciała, kontaktu wzrokowego, uśmiechu ani nie prezentujemy męskich cech charakteru, jak odwaga, obycie towarzyskie. Freie Presse Chemnitz Sie Sucht Ihn. Powiązane Najlepszy cosplay Marvela z Comic Con 2022 w San Diego Cosplay to forma ekspresji, sztuki i wyrażenia swojego zamiłowania f=do konkretnych dzieł czy bohaterów. Na CCSD 2022 Marvel urządził więc konkurs na najlepsze... 27 lipca 2022, 17:11 marvelcomic concosplay YouTube - lista przebojów Czy Twoje ulubione piosenki znajdziesz w TOP15? Jeśli zastanawiasz się, czego teraz słuchają Polacy na YouTube, przygotowałam dla Ciebie przegląd TOP15 najnowszych przebojów 💃 Zobacz muzyczną... 27 lipca 2022, 14:00 lista przebojówyoutube Ród smoka - premiera, zwiastun, obsada i fabuła. Prequel Gry o Tron nadchodzi! Co o nim wiadomo? Całkiem sporo Już wkrótce fani serialu "Gra o Tron" otrzymają możliwość ponownego zanurzenia się w to wyjątkowe uniwersum. Wszystko dzięki produkcji "Ród smoka". Sprawdź,... 26 lipca 2022, 15:58 hboród smokagra o tronpremieraobsadafabułageorge rr martin Marvel – premiery 2022. Filmy i seriale, debiutujące w 2022 roku w kinach oraz na Disney Plus W 2022 roku na fanów uniwersum Marvela czeka sporo ciekawych filmów i seriali. Wśród nich jest kilka wyjątkowo ciekawych pozycji, zmierzających do kin i na... 26 lipca 2022, 15:49 disney plusmarvelthor love and tunderpremiery marvela 2022marvel premiery 2022disney Nowości Disney Plus w sierpniu. Sprawdź, jakie premiery przygotował gigant w nadchodzącym miesiącu – Marvel, Gwiezdne Wojny i nowy Predator Amerykański gigant ze swoją platformą Disney Plus zaledwie niedawno wkroczył do Polski, a już oferuje mnóstwo ciekawych produkcji, ich lista wzbogaci się także... 26 lipca 2022, 12:08 disney plusmarvelstar wars Marvel - 5 i 6 faza ogłoszone! Jakie produkcje zobaczymy do 2025 roku? Fani Marvela mają powody do radości, na Comic Con w San Diego pokazano i ogłoszono mnóstwo nowości, w tym produkcje 5 i 6 fazy. Sprawdź, jakie filmy i seriale... 25 lipca 2022, 14:50 marvelcomic con 2022filmyzwiastunzapowiedźserial nieszczęśliwy wypadek Co piąte zwłoki mężczyzny zaginionego po wyjściu towarzyskim znajdowane były odkrywane właśnie w grudniu. Zimą najłatwiej zginąć podczas nieostrożnych „baletów”, przed czym ostrzega otrzeźwiające badanie Uniwersytetu w Portsmouth. Zdarza nam się tu sięgać po badania naukowe, by przekazać Wam ciekawe informacje na temat męskiego zdrowia czy seksualności. Rzadko jednak mamy do czynienia z tak nieprzyjemnym tematem: mężczyźni, którzy zginęli podczas wyjścia na imprezę. Tak, naprawdę tym zajmowali się naukowcy w Portsmouth, co zresztą nie dziwi, ponieważ istnieje tam ośrodek ds. zaginięć. Badanie nazywa się dokładnie „Men missing on a night out”, czyli „mężczyźni zaginieni podczas wyjścia na miasto”. Jego przedmiotem jest analiza wszystkich przypadków mężczyzn, których ciała odnajdywano po tym, jak wychodzili z domu w celach towarzyskich. Łącznie naliczono 96 takich przypadków w Wielkiej Brytanii. Jakie wnioski można wyciągnąć z analizy zgonów? Zaskakująco ciekawe. Tu pojawia się nieszczęsny grudzień, bo właśnie w tym miesiącu statystycznie najłatwiej zginąć podczas nocnego wyjścia. Aż co piąty zgon miał miejsce w tym miesiącu (22%), a ogółem w miesiącach zimowych zginęła połowa nieszczęsnych imprezowiczów (53%). I te dane potwierdzają niestety już istniejące badania innych instytucji (choćby National Crime Agency), które wskazują na drastyczny wzrost śmiertelności zimą. Przyczyny wytłumaczyć sobie łatwo – zimą nawet zwykły upadek i utrata przytomności może skończyć się tragicznie. Organizm szybko się wychładza, alkohol dokłada swoje i nieszczęście gotowe. W takich okolicznościach nie pomaga kontakt z wodą – aż 89% ciał wyławiano właśnie z jezior, rzek czy kanałów. Oczywiście miejsce znalezienia nie musi być ściśle związane z przyczyną zgonu, a jednak zwykle jest. Gdy ciała znajdowano na lądzie, typowymi przyczynami śmierci był uraz po upadku, hipotermia oraz przedawkowanie narkotyków. Po co w ogóle powstaje taki raport? Chodzi o to, by pomóc policji i służbom ratunkowym w opracowaniu możliwie skutecznych technik poszukiwania. Drugą korzyścią jest to, że tak przerażające dane mogą uczulić ludzi podczas spotkań towarzyskich w okresie Świąt, sylwestra i karnawału. – O tej porze roku zwykle czytamy poradniki na temat tego, co robić, a czego nie. Zwykle chodzi o to, by nie wygłupić się podczas firmowej wigilii czy sylwestra z szefem, ale w mojej ocenie najważniejsze jest, by wrócić cało do domu i zadbać, by przyjaciele też byli cali. Do wielu tragicznych sytuacji dochodzi, gdy grupa się rozdziela, więc warto zwrócić uwagę na bezpieczny powrót – mówi Geoff Newiss, współautor badania. Jego ostrzeżenia brzmią całkiem poważnie, gdy podaje przykłady: sześciu znalezionych mężczyzn nie wróciło z firmowej imprezy świątecznej, pięciu z sylwestra. Nikogo pewnie nie zdziwi, że w większości przypadków ofiary były pod wpływem alkoholu, rzadziej narkotyków. A ponieważ namawianie do zachowania pełnej trzeźwości wydaje się skazane na porażkę, badacze mają inną poradę: ostrożność po spożyciu. – Ludzie powinni szczególną uwagę przywiązywać do bezpieczeństwa podczas powrotu w zimie, to zupełnie co innego niż latem. Zwłaszcza gdy droga do domu prowadzi przy wodzie. Nawet jeśli to standardowa droga powrotna, pokonywana codziennie, to po zbyt dużej ilości alkoholu łatwo o dezorientację. A kiedy zimą wpadamy do wody, szanse na przeżycie gwałtowanie spadają – ostrzega badacz. Statystyki potwierdzają jego słowa. W aż 60% przypadków mężczyzn nie można było znaleźć przez ponad tydzień, a co piąte zwłoki odkrywano po więcej niż miesiącu. Najczęściej właśnie w wodzie. Jeśli te mrożące krew przestrogi nie robią na Tobie wrażenia, spróbuj sobie wyobrazić, że coś Ci się dzieje, a Twoja rodzina zostaje na tydzień lub miesiąc w niepewności, oczekując na potencjalnie najgorsze wieści. I nie pocieszaj się, że to kobiety są najbardziej narażone podczas samotnych powrotów w zimową noc – przeciwnie! – Mężczyźni są szczególnie narażeni na śmierć podczas wyjścia towarzyskiego. Patrząc na przypadki z wielu minionych lat, kobiety znacznie częściej wracają do domu cało nawet po zgłoszeniu zaginięcia lub udaje się odnaleźć je żywe – alarmuje Geoff Newiss. Źródło: University of Portsmouth Poprzedni Chcę mieć firmę! I co dalej? Następny Mitsubishi Eclipse Cross dla Ciebie Powiązane Artykuły fot. Adobe Stock, Aliaksei Lasevich Gdy obudziłem się po imprezie Tomka, nie miałem pojęcia, gdzie jestem. Ani kim jest leżąca obok dziewczyna… Poszedłem do łazienki i puściłem sobie na głowę zimny prysznic. Powoli zaczęły do mnie docierać jakieś przebłyski. Kolejne kieliszki wódki, tańce na stole, w końcu podróż taksówką. No to nieźle się popisałem… Nie będzie chciała mnie znać Dziewczyna dalej spała. Poszedłem do kuchni zrobić sobie kawy. Do lodówki przypięta była laurka: „Dla cioci Zosi”. „Ale mam farta! Nie skompromituję się do reszty” – pomyślałem. Znalazłem czajnik i słoik z kawą. Po kwadransie w kuchni zjawiła się gospodyni. Nie wyglądała zbyt świeżo, ale widać było, że jak nie jest na kacu, to prezentuje się bardzo dobrze. – Cześć. Poczęstowałem się kawą, mam nadzieję, że to OK. To była wspaniała noc, Zosiu – postanowiłem zachować się jak dżentelmen. – Co? – wychrypiała dziewczyna. – Ty do mnie mówisz? Skinąłem głową. – To fajnie, ale szkoda, że nawet nie wiesz, jak mam na imię – dziewczyna zdobyła się nawet na krzywy uśmiech. Wskazałem lodówkę. – To? To od bratanka mojej współlokatorki, geniuszu. Idę spać. Dziewczyna wzięła z blatu butelkę wody i zniknęła w sypialni. Zebrałem swoje rzeczy i sobie poszedłem. Po tamtym poranku byłem pewien, że więcej tej dziewczyny nie zobaczę. „Cześć. Tu nie-Zosia z imprezy Tomka. Spotkamy się?” – dostałem esemesa dwa tygodnie później. Pomyślałem, że mój telefon mogła dostać tylko od Tomka, więc zadzwoniłem do niego wypytać o nią. – To moja siostra, debilu – oświadczył mi kumpel. – Dwieście lat temu musiałbym cię wyzwać na pojedynek za to, co zrobiłeś. Ale mamy XXI wiek, więc jej dałem twój telefon. Wiedziałem, że Tomek ma siostrę. Studiowała w Paryżu, więc nigdy wcześniej jej nie widziałem. Teraz już poczułem się jak kompletny dupek. – I co. Pewnie ci opowiedziała o moim występie u niej w mieszkaniu rano? Tomek z trudem powstrzymał się od śmiechu. – No jasne. Wiesz, jak ona cię nazywa? Sherlock. Obawiam się, że tak już zostanie. Ale chyba musiałeś coś zrobić tej nocy dobrze, skoro chce się z tobą spotkać. A, to już ci powiem, bo widzę, że nigdy nie spytasz. Monika. Moja siostra ma na imię Monika. Zadzwoniłem do niej. Umówiliśmy się w pubie. Dzielnie zniosłem wszystkie kpiny i przytyki. – Skończyłaś? Bo jak tak, to zamierzam cię pocałować – przerwałem jej w końcu. I zanim zdążyła zaprotestować, przyciągnąłem ją do siebie. Wieczór znowu zakończył się w mieszkaniu Moniki. Ale tym razem rano bardzo dobrze pamiętałem każdy szczegół nocy. Zaczęliśmy się spotykać regularnie. I poznawać. Okazało się, że Monika nie jest żadną balangowiczką. Skończyła prawo na Sorbonie i pracowała dla kilku organizacji zajmujących się prawami kobiet. Zaimponowała mi. Z jej wykształceniem mogłaby zarabiać kokosy w korporacji. Aż głupio było mi opowiedzieć o mojej pracy. Całe dnie spędzałem za biurkiem, licząc zyski międzynarodowej firmy. – Nienawidzę tego. Ale kasa jest dobra – uciąłem temat. Nie chciałem robić z siebie świętego i opowiadać, że większość pieniędzy oddaję mamie, która jest na rencie i wychowuje mojego młodszego brata. Ale okazało się, że Tomek zrobił mi już PR. – Nie bądź taki skromny, wiem, że pomagasz rodzinie. I wiem też o twoich wieczornych zajęciach. To kiedy mnie w końcu zaprosisz na koncert? No tak, grałem na basie w zespole rockowym. Założyliśmy go na studiach. I wierzyliśmy, że zrobimy karierę. Koledzy byli gotowi zaryzykować i zostać zawodowcami. Ja ich powstrzymałem. Wiedzieli, że muszę zarabiać, i nie cisnęli. Mówiłem im, żeby poszukali kogoś na moje miejsce, ale powiedzieli, że nie ma mowy. Graliśmy w małych klubach, latem czasem na niedużych festiwalach. I marzyliśmy, że kiedyś weźmiemy długie urlopy i nagramy płytę. Monika stała się naszą wielką fanką. Przychodziła na każdy koncert. Potem czekała, aż spakujemy sprzęt. I szliśmy do niej albo do mnie. Pół roku później dotarło do mnie, że jestem zakochany. I to na serio. – Monika, pójdziesz ze mną do mamy na obiad? Pora, żebyś ją poznała. I Antka – zaproponowałem. – No nareszcie, myślałam, że już nigdy nie spytasz. Że się mnie wstydzisz albo co – zawołała. Antek bał się, że teraz nie będę miał dla niego czasu Mama podała zupę i naleśniki. Jedliśmy, rozmawialiśmy, żartowaliśmy. Dopiero po godzinie zorientowałem się, że mój brat nic nie mówi. Po drugim daniu przeprosił i nie czekając na deser, poszedł do siebie. Antek miał 16 lat i był moim przyrodnim bratem. Lekarze zdiagnozowali u niego zespół Aspergera. Był ponadprzeciętnie inteligentny, ale słabo radził sobie z relacjami z ludźmi. Poszedłem za nim. – Stary, co jest? Nie polubiłeś Moniki? Antek nie umiał kłamać. – To fajna laska, ale zabierze mi ciebie. Ożenisz się, będziecie mieć dzieci i nie będziesz miał dla mnie czasu – wypalił. Jego ojciec zostawił mamę, kiedy stało się jasne, że Antoś różni się od innych dzieci. Byłem dla niego nie tylko bratem, ale też ojcem i przyjacielem. Lubił pomieszkiwać ze mną w weekendy. Nazywaliśmy to „dawaniem mamie wychodnego”. Wystraszył się, że to się teraz skończy. – No co ty gadasz, zawsze będziesz moim bratem. A w ogóle to znam Monikę bardzo krótko. Do ślubu i dzieci jeszcze bardzo daleko. Nic się nie martw. Antkowi poprawił się humor. – Szarlotka? – zapytał. Skinąłem głową. Antek spałaszował kilka kawałków ciasta. Teraz dla odmiany buzia mu się nie zamykała. Od mamy pojechaliśmy do Moniki. W nocy po raz pierwszy powiedziałem jej, że ją kocham. – Mam nadzieję, Sherlocku, że wydedukowałeś, że ja ciebie też – odwzajemniła się. Przez kolejny rok spotykaliśmy się prawie codziennie. Monika w końcu wspomniała, że może mogliśmy razem zamieszkać. Powiedziałem jej o obawach Antka. – Poczekajmy jeszcze. On w końcu dorośnie, pójdzie na studia, wtedy będzie łatwiej – prosiłem. Zgodziła się. Dwa miesiące później sprawy się skomplikowały – Nie wiem, jak ci to powiedzieć, więc powiem wprost. Jestem w ciąży – Monika stanęła w kuchni z testem w ręku. Wylałem sobie kawę na koszulę. – O rany – tylko tyle z siebie wydusiłem. Monika usiadła naprzeciwko mnie. – Wiem, że to nie jest idealny moment. I że jeszcze nigdy nie rozmawialiśmy o dzieciach, rodzinie. Ale to się dzieje. I nic na to nie poradzimy. Porozmawiajmy wieczorem, a teraz idź się przebrać, bo się spóźnisz do roboty. Nie mogłem się skupić na pracy. Rozważałem różne scenariusze. Ale żaden nie zakładał, że zostawię ją i nasze dziecko. I ja, i Antek dorastaliśmy bez ojców. Nie zrobię tego swojemu dziecku. Od tego zacząłem wieczorną rozmowę. Chciałem uspokoić Monikę, bo pewnie zamartwiała się cały dzień. – Jeszcze jestem szoku, daj mi chwilę, żebym mógł zacząć cieszyć się tym dzieckiem. I muszę porozmawiać z Antkiem. Wszystko mu wyjaśnić. Powoli. Krok po kroku. Będę na każde twoje zawołanie, ale oficjalnie na razie mieszkajmy osobno. Dobrze? Nie chcę go oszukiwać. Obiecałem też Monice, że zacznę szukać nowego mieszkania. Większego. Takiego, w którym będzie miejsce i dla dziecka, i dla Antka. – Na szczęście mądra natura dała nam na to aż dziewięć miesięcy – zażartowałem. Antek wiadomość o dziecku przyjął nie najgorzej. Opowiedziałem mu, że będzie wujkiem, że to poważna rola, krok w dorosłość. A jak go zapewniłem, że na razie dalej będę mieszkał sam, był wniebowzięty. Gorzej poszło z mamą. – Jasiek, przecież ty nie jesteś na to gotowy. I nie masz pojęcia, co to znaczy być ojcem – zaczęła. – Jak wy sobie dacie radę? – Nie zauważyłaś, że od kilku lat to ja jestem ojcem Antka? Jakoś sobie radzę. Wszystko będzie dobrze. Szczególnie jak się zgodzisz nam pomagać. – Jasne, że tak. Na długie spacery to ja się nie nadaję, ale popilnować wnuczka to jeszcze dam radę. Biegałem z Moniką na wszystkie badania. Szukałem mieszkania. Rozmawiałem z Antkiem o tym, jak to będzie, gdy urodzi się dziecko. Wydawało się, że wszystko mam pod kontrolę. Wtem pod koniec siódmego miesiąca Monika zadzwoniła spanikowana. – Janek, ja rodzę. Odeszły mi wody. Boże, to przecież za wcześnie. Ja się boję… Miałem u siebie akurat Antka. Ale nie było czasu odwozić go do mamy, a nie chciałem go zostawiać samego w takim momencie. Wskoczyliśmy w taksówkę. Po półgodzinie byliśmy w szpitalu. Bartek urodził się godzinę później. Był taki malutki. Dostał 6 punktów i trafił do inkubatora. – To silny chłopak, da radę – uspokajali nas lekarze. Dopiero gdy Monika zasnęła, przypomniałem sobie o Antku. Siedział spokojnie w poczekalni. – Hej, już po wszystkim. Jesteś wujkiem. – Stryjkiem – poprawił mnie brat. Oczywiście miał rację. – Chcesz go zobaczyć? Poszliśmy na oddział noworodków. Pokazałem Antkowi Bartka przez szybę. – Jest teraz bardzo malutki. Będę musiał poświęcić mu trochę czasu, żeby wyrósł na porządnego faceta. Wiesz, co to oznacza? Że musisz zaopiekować się mamą. Teraz to będzie twoje zadanie. Zgoda? Antek spojrzał na mnie poważnie i przybił mi piątkę. Uwierzyłem, że wszystko będzie dobrze. Jak mój brat wydoroślał! Bartek wyszedł ze szpitala dwa miesiące później. Wyglądał już jak normalny niemowlak – tłuściutki i różowiutki. Monika zamieszkała z nim u rodziców. Ja urządzałem mieszkanie. Antek po tamtej nocy w szpitalu naprawdę spoważniał. Okazało się, że niepotrzebnie z mamą traktowaliśmy go ciągle jak dziecko. Dałem mu hasło do konta mamy w banku – ona słabo radziła sobie z elektroniką. Gdy po raz pierwszy zapłacił za czynsz i prąd, był bardzo dumny z siebie. Od tej pory przekazywałem mu coraz więcej obowiązków i wywiązywał się z nich bez zarzutu. Nowe mieszkanie pokazałem mu dopiero, gdy było już urządzone. Najpierw pojechałem po Monikę i synka. Bartek zdążył już dostać tyle prezentów, że część gratów musiał wieźć swoim autem Tomek. Wprawdzie Monika sama akceptowała każdą moją decyzję, ale całość zobaczyła tego dnia po raz pierwszy. – Jest pięknie. Myślę, że będziemy tu szczęśliwi – zawyrokowała. Wieczorem do naszego mieszkania przyjechali mama i Antek. – Rozkłada się? – mój brat zaczął przyglądać się kanapie w salonie. – Bo tak to trochę mi będzie niewygodnie. – Rozkłada, ale nie będziesz musiał tego sprawdzać – oświadczyłem. Złapałem brata za rękę i zaprowadziłem na koniec korytarza. – Tadam – otworzyłem drzwi. Antek nie mógł uwierzyć, że w naszym nowym mieszkaniu będzie miał własny pokój. Na ścianach rozwiesiłem plakaty ze zdjęciami jego ulubionych koszykarzy z NBA. Na biurku stał wielki monitor gotowy, żeby podłączyć do niego laptopa. – A łóżko się rozkłada, gdybyś chciał kiedyś zaprosić na noc kolegę. Chcesz je wypróbować już dziś? Antek spojrzał pytająco na mamę. Skinęła głową. Potem na Monikę: – Naprawdę mógłbym, nie będę przeszkadzać? – Jasne, że nie. To jest twój pokój i twoje mieszkanie – uśmiechnęła się. – A to są twoje klucze – zakończyłem temat. Mało spaliśmy tej pierwszej nocy w naszej wspólnej sypialni. Rozmawialiśmy. – Przyszłoby ci do głowy, jak siedziałem wtedy w twojej kuchni i próbowałem sobie przypomnieć, jak się tam znalazłem, że za dwa lata będziemy rodziną? – zapytałem, wtulając twarz we włosy Moniki. – No jasne. Od razu uznałam, że jesteś doskonałym materiałem na męża. Taki odpowiedzialny, poważny… – Zaraz, zaraz. Na męża powiedziałaś? Czy ty mi się właśnie oświadczyłaś? – No wiesz. Ludzie się zakochują, idą do łóżka, wspólnie zamieszkują, biorą ślub i mają dzieci. U nas wszystko było w innej kolejności, ale ten jeden krok nam jeszcze został. To co? W Boże Narodzenie? Zrozumiałem, że Monika ma już wszystko zaplanowane. Moja zgoda nie była jej do niczego potrzebna! Czytaj także:„Przyszli teściowie córki śpią na forsie i obnoszą się z tym. Utarłam im nosa”„Imponowali mi bogaci mężczyźni, uprawiałam seks za pieniądze. Zaszłam w ciążę, gdy miałam 17 lat i nie wiedziałam z kim”„Siostra ze szwagrem co roku wpraszali się do nas na urlop, oczywiście za nic nie płacąc. W końcu mój mąż obmyślił plan…” fot. Adobe Stock, Pixel-Shot Kiedy powiedziałem kumplom, że wreszcie odebrałem klucze do mieszkania, natychmiast zaczęli się domagać parapetówki. Nic ich nie było w stanie zniechęcić, nawet to, że z mebli mam tylko szafkę na buty… Te trzydzieści metrów kwadratowych kupiłem dzięki pomocy rodziców i własnym oszczędnościom. Reszta chłopaków z polibudy przez ostatnie cztery lata albo balowała, żeby odbić sobie ciężkie studia, albo szukała „idealnej” pracy. Tylko Karol się hajtnął i zamieszkał z żoną i jej rodzicami, a Muti wprowadził się do swojej partnerki, która urodziła mu dziecko, i właśnie starał się o kredyt hipoteczny. Reszta wynajmowała studenckie mieszkania, chociaż dawno przestali być studentami, albo pomieszkiwała to u jednej, to u kolejnej dziewczyny. Podczas studiów byliśmy zgraną grupą przyjaciół Na naszym roku byli sami faceci, więc atmosfera na wykładach była nieraz… hm… mocno „męska”. Lubiliśmy rubaszne żarty, przechwałki i próby sił. Oczywiście największy szacunek miał zawsze ten, który aktualnie miał najładniejszą dziewczynę. No dobra, bądźmy szczerzy: kto miał jakąkolwiek dziewczynę. Oczywiście mieliśmy z kumplami niepisaną umowę, że ten, który aktualnie spotyka się z jakąś panną, ma obowiązek poznać i wysondować jej koleżanki, bo może któraś akurat byłaby zadowolona z randki w ciemno ze studentem polibudy. Czasami się to udawało, ale ja jakoś nie miałem szczęścia. Nie byłem żadnym tam księciem z bajki – ani wysoki, ani przystojny, z natury dość małomówny i do kobiet nieśmiały. Zanim przełamywałem się, żeby otworzyć usta do którejś koleżanki przyprowadzonej przez partnerkę jednego z kumpli, ubiegał mnie Solo, flirciarz pierwszej wody, Maciek o urodzie członka boysbandu albo Muti, który dzień w dzień po zajęciach leciał na siłownię, a do tego miał tatuaż na ramieniu. Skończyliśmy studia i jakoś tak się złożyło, że wszyscy zostaliśmy w mieście i tu szukaliśmy pracy. Jednym się bardziej poszczęściło, innym mniej. Mnie – całkiem, całkiem, bo dostałem robotę w dużej firmie związanej z lotnictwem. – Kto nie ma szczęścia w miłości, ten ma powodzenie w finansach! – żartowali kumple z lekką nutką zazdrości. Fakt, jako jedyny przez tyle lat nie mogłem sobie znaleźć dziewczyny… Przed parapetówką prawie każdy z przyjaciół oznajmił, że „kogoś dla mnie ma”. – Aśka ma siostrę, wprawdzie po trzydziestce, ale to superlaska – mówił Maciek. – Słuchaj, moja Anita ma koleżankę idealną dla ciebie – informował Muti. – Wiesz co? Przyjdę z taką Liwią. Ona ma męża, ale się przyjaźnimy, wiecie, nic kompletnie między nami nie iskrzy i się tylko kumplujemy – wyznał Solo z obojętnością tak staranną, że zwątpiłem w to, że ta „przyjaźń” mu odpowiada. – Może Liwia zabierze jeszcze kogoś. Nie chce ze mną wychodzić sam na sam, bo wiecie – mąż. Ale koleżanki ma fajne. W ten sposób w dniu parapetówki w moim mieszkaniu pojawiło się siedem młodych kobiet, których wcześniej nie widziałem na oczy. Byłem wdzięczny kumplom za taką troskę, ale czułem się tym przytłoczony, wręcz przerażony. Ja naprawdę nie umiałem rozmawiać z kobietami W pewnym momencie, kiedy impreza mocno się rozkręciła, poczułem, że muszę na moment odetchnąć. Wymknąłem się do przedpokoju i przysiadłem na szafce na buty, próbując nie pognieść rzuconych na nią kurtek moich gości. Nagle ktoś wyszedł z tętniącego rozmowami i śmiechem pokoju i stanął obok mnie. To była dziewczyna, która przyszła z Maćkiem i jego partnerką. A może to była ta koleżanka tej zamężnej Liwii, którą tamta zabrała w charakterze przyzwoitki? Nie byłem pewien… – Fajna impreza – odezwała się dziewczyna. – Szkoda tylko, że nikt nie tańczy. Strasznie dawno już nie tańczyłam i mam ochotę się pobujać… Nie wiem, co się ze mną stało, ale nagle wiedziałem, co mam zrobić! – Jaką muzykę lubisz? – zapytałem, i kiedy wymieniła swojego ulubionego wykonawcę, znalazłem jego utwór w telefonie i dałem najgłośniej, jak mogłem. – Zatańczysz? – zapytałem, kłaniając się przed nią. Kolejne dziesięć minut to była czysta magia! Trzymałem w ramionach tę nieznaną dziewczynę, której imienia nawet nie pamiętałem, jej włosy pachnące kokosem łaskotały mnie przyjemnie w policzek, a talia pod moimi dłońmi wyginała się zmysłowo. Wiedziałem, że ktoś mi ją przedstawił, ale nie miałem pojęcia kto. Nie mogłem jednak zapytać jej o imię, które powinienem był znać. Kiedy skończyliśmy tańczyć, z trudem się od siebie oderwaliśmy. – Yyy… chcesz się czegoś napić? – zapytałem, odchrząkując z nerwów. – Ja… właściwie… – zawahała się, ale ja już byłem przy drzwiach do pokoju. Tam natychmiast złapali mnie Solo z Maćkiem. Coś mówili, o coś pytali, a ja próbowałem zmieszać drinka z tego, co stało na parapecie. Po chwili podeszła dziewczyna Mutiego, pytając mnie, czy go nie widziałem, bo muszą wracać do dziecka. Od słowa do słowa, zaczęła mi pokazywać zdjęcia malucha, a ja z uprzejmości nie ruszałem się z miejsca. Oszalałem z miłości? Kiedy w końcu zdołałem się uwolnić od towarzystwa i poszedłem z dwoma drinkami do przedpokoju, był tam tylko Muti wychodzący właśnie z mojej sypialni. – Sorry, stary, zobaczyłem materac na podłodze i po prostu musiałem się chwilę zdrzemnąć – wyjaśnił zawstydzony. – W domu Benio daje nam popalić… – Dobra, nie ma sprawy – machnąłem ręką. – Słuchaj, była tu przed chwilą taka dziewczyna. Blondynka, tego wzrostu – pokazałem dłonią swój policzek. – Czerwona koszula w kratę, albo może brązowa… cholera, ciemno było… Nie wiesz, kto to? – Na balkonie jej nie ma? – zapytał przytomnie Muti, a ja pokręciłem głową. Dziesięć minut później wiedziałem już na pewno, że jeśli ta dziewczyna naprawdę istniała – w co zaczynałem wątpić – to najwyraźniej wyszła, kiedy poszedłem po drinki. Chciałem popytać o nią kumpli, ale za bardzo się wstydziłem. Znowu by ze mnie żartowali, i to jeszcze przy swoich dziewczynach. Po imprezie obudziłem się chory. Nie, nie z powodu kaca, tylko… rozpaczy. Cholera! Ten taniec to był jakiś inny wymiar! Jakby ktoś uchylił bramy raju, pokazał mi, co jest w środku, a potem je zatrzasnął z hukiem. Sprzątałem przez pół dnia, aż znalazłem rozpinany, żółty sweterek. I nagle to sobie przypomniałem. To był sweter tej tajemniczej dziewczyny! Kiedy poprosiłem ją do tańca, zdjęła go i rzuciła na stertę kurtek. W ciągu kolejnych dwóch godzin obdzwoniłem wszystkich kumpli. Każdemu powiedziałem, że został u mnie damski, żółty sweter i szukam właścicielki. Słyszałem, jak Muti krzyczy do swojej prawie-żony, czy to jej, potem Solo zapewnił mnie, że Liwia nie lubi żółtego, a Maciek, że jego panna miała na sobie czarną bluzę. Każdy jednak zapewnił, że popyta. Telefon jednak nie zadzwonił, jakby właścicielka sweterka – znowu ta myśl! – nigdy nie istniała. Kilka dni później wychodziłem do pracy, kiedy dostałem esemesa. „Chyba masz coś, co należy do mnie” – napisał ktoś z nieznanego numeru, a mnie zabiło szybciej serce. „Czyżby to było coś żółtego?” – odpisałem błyskawicznie. Pojechałem z tym sweterkiem na drugi koniec miasta. Okazało się, że tajemnicza dziewczyna była ową przyzwoitką – koleżanką Liwii. Nie chciała przyjść na moje party, ale przyjaciółka ją ubłagała. – W kółko mnie gdzieś ciągnie – wyjaśniła Marta. – Koniecznie chce mnie z kimś wyswatać. Jutro mam poznać jej kuzyna. – Ojej… – wyrwało mi się. – No nic, to ja już pojadę… – Czekaj! – Marta dotknęła mojej dłoni. – Jeszcze jej nie powiedziałam, że pójdę. W sumie to chyba odmówię… Może i jestem nieśmiały, ale nie do końca durny. Zrozumiałem, że to moja jedyna szansa i poprosiłem, żeby na jutro umówiła się ze mną. Jesteśmy razem już drugi rok. Dopiero niedawno Marta przyznała się, że ten sweterek zostawiła u mnie specjalnie… Czytaj także:„Mąż zdradzał mnie przed ślubem i wiedziałam to. Pobraliśmy się, bo byłam w ciąży i nie chciałam być samotną matką”„Mogłam mieć każdego, a wybrałam nadzianego szowinistę. Nieważne, że byłam tylko dekoracją, liczyła się kasa”„Chciałam zeswatać przyjaciółkę, ale najpierw postanowiłam sama przetestować faceta. I wpadłam jak śliwka w kompot” W tym artykule wyjaśniam, kiedy zadzwonić do nowo poznanej dziewczyny, jeśli szukasz stałej, wartościowej dziewczyny do związku i nie chcesz tracić czasu na toksyczne, obrażalskie wariatki oraz dziewczyny, które są zakompleksione i potrzebują 1000 zapewnień dziennie o Twoim uczuciu. Oto dlaczego zaczekanie dłużej od pozostałych facetów zanim zadzwonisz pozwala wyeliminować toksyczne kobiety oraz odróżnić się od gromady napalonych na wartościową dziewczynę facetów… Kiedy zadzwonić do nowo poznanej dziewczyny? *** PYTANIE CZYTELNIKA *** Paweł, piszesz w swoim artykule: “Zachowuj się jakbyś miał się nigdy do niej nie odezwać??? Zadzwoń dopiero za 5 dni (nie dzwoń w piątek ani sobotę)???” To ma być żart? Stary, czy Ty myślisz, że taka laska nie ma nic lepszego do roboty tylko czekać aż jakiś nowopoznany koleś w końcu zdecyduje się do niej odezwać? Zejdź na ziemię Paweł. Atrakcyjne kobiety mają znacznie większy wybór. Zresztą to jest moim zdaniem podcinanie sobie jaj. Pewny siebie facet wie, czego chce i nie boi się tego sobie wziąć. I nie musi w tym celu stosować jakiś tanich sztuczek, żeby ona pomyślała, że on jest “tajemnicą”. Takie zgrywanie tajemniczego na początku znajomości to prowadzi donikąd, ponieważ ona też nie chce tracić czasu na gościa, który nie wie, czego chce albo brak mu jaj by okazać zainteresowanie w męski sposób. Sam się o tym przekonałem niestety na własnej skórze. Takie gierki to dziecinada, która zadziała może w liceum. No chyba, że trafi Ci się dziewczyna, która się od razu zakocha i będzie czekać z utęsknieniem na telefon od Ciebie, ale ja bym raczej takiej zdesperowanej niuni nie chciał. Nie widzę problemu żeby umówić spotkanie twarzą w twarz od razu, a najlepiej to od razu ją gdzieś zabrać, jeśli jest taka możliwość. Pozdro! Mariano >>>MOJA ODPOWIEDŹ: Hej Mariano! Tak, atrakcyjna kobieta ma ogromny wybór i 9 na 10 nowo poznanych facetów zadzwoni lub napisze do niej w ciągu 2 do 3 dni. Jest to dla niej boleśnie nudne i przewidywalne! Każdy facet tak się zachowuje. Po drugie kobiety najbardziej narzekają na to, że facetom za bardzo się spieszy i robią wszystko zbyt wcześnie i za szybko. Dlatego zaczekanie 5 dni jest zupełną odwrotnością bycia desperatem, który napisze do niej sms’a godzinę po zabraniu jej numeru telefonu, ponieważ on tak bardzo boi się, że ona o nim zapomni. Biedny… jest tak niepewny siebie, że cały drży, że kobieta o nim zapomni w ciągu zaledwie 5 dni, więc musi jak wszyscy przewidywalni faceci zadzwonić najpóźniej po 2 do 3 dniach. Nie ma odwagi ani samokontroli, żeby dać kobiecie się pozastanawiać, która jest w kolejce do spotkania i jak bardzo jest zajęty. Taki okres czekania z pierwszym telefonem jest niestety nie do przełknięcia dla większości facetów. Po trzecie… Zaczekanie 5 dni z pierwszym telefonem świetnie eliminuje (tak, eliminuje) 3 rodzaje toksycznych kobiet: zakompleksiona dziewczyna, która będzie w związku potrzebować 10 000 000 zapewnień o Twoim uczuciu i 1000 razy dziennie “kocham Cię” lub “wcale nie jesteś gruba” oraz będzie dzwonić po 3 razy dziennie i pytać, co robisz… Taka dziewczyna po 5 dniach milczenia z Twojej strony zwątpi w Twoje zainteresowanie i się podda. I bardzo dobrze! drugi typ to “profesjonalna randkowiczka” (około 2 na 5 ładnych kobiet), która chodzi na randki dla sportu nawet z facetami, którzy kompletnie się jej nie podobają. Taka dziewczyna po 5 dniach w ogóle o Tobie zapomni albo nie będzie się jej chciało przyjść na randkę. trzeci typ to kontrolująca wariatka lub feministka, która chce rządzić facetem i znać jego każdy następny ruch. Taka dziewczyna obrazi się, jak w ogóle miałeś czelność czekać 5 dni zanim zadzwonisz. Natomiast dziewczyna, której rzeczywiście się spodobałeś zwiększy tylko zainteresowanie Tobą przez te 5 dni. Skoro jej się podobasz to zacznie działać wyzwanie, niedostępność, nieprzewywalność i ona będzie rozmyślać, dlaczego jeszcze się nie odezwałeś oraz z iloma innymi dziewczynami możesz się w tym czasie widywać. Po drugie odróżnisz się od gromad napalonych despertów, którzy piszą do niej “tylko” jednego sms’ka dziennie lub dzwonią i chcą z nią umówić spotkanie na ten sam dzień, w którym dzwonią, pokazując, że nie mają nic innego do roboty. Podsumowując: Zaczekanie 5 dni zanim zadzwonisz pozwala wyeliminować na samym starcie: profesjonalne randkowiczki kontrolujące obrażalskie feministki i zakompleksione Od dziewczyn, które mają: zdrowe poczucie własnej wartości rozumieją to, że mogłeś być zajęty mają swoje życie są rzeczywiście Tobą zainteresowane i na dodatek ucieszą się maksymalnie, gdy w końcu do nich zadzwonisz. Będą stęsknione i z większym entuzjazmem zgodzą się na spotkanie niż gdybyś próbował z nimi ustalić od razu spotkanie podczas pierwszej rozmowy zapoznawczej i zabił całe wyzwanie i nieprzewidywalność. Zrozumiałe jest, że czekanie 2 tygodnie lub miesiąc to chamstwo, ale 5 dni to jest nic. Czytelniku, miej jaja i wytrzymaj 5 dni (nie dzwoń w piątek ani w sobotę). Mariano – jeżeli Twoim celem jest jakakolwiek randka z jakąkolwiek kobietą, byle się spotkać z kobietą, to nie stosuj się do tej zasady, ponieważ rzeczywiście zaoszczędziłbyś sobie bardzo wiele czasu, pieniędzy i energii na randki z “Panią niewłaściwą”, a tego byś chyba nie chciał. W kursie “Jak Zdobyć Dziewczynę W 12 Randek” dowiesz się dokładnie jak randkować z kobietą spotkanie po spotkaniu, aby zdobyć wartościową dziewczynę do stałego związku, a uniknąć toksycznej kobiety, z którą tylko byś cierpiał. Nie zwlekaj i zdobądź kurs na stronie: Jeśli spodobał Ci się artykuł, to odbierz bezpłatny raport i zaawansowane porady mailowe: Rating: (2 votes cast)Poszukiwano:jak zagada do dziewczyny w szkolekiedy zadzwonić do dziewczynypo ilu dniach zadzwonić do dziewczynypo jakim czasie odezwac sie do dziewczynykiedy zadzwonić do nowo poznanej dziewczynyPodobne wpisy:

dzień po imprezie dziewczyny